Fikcyjny rozbój miał zatuszować kradzież
Kryminalni z Pragi Północ nie dali się zwieść opowieściom 20-letniego Mateusza W., który złożył zawiadomienie o tym, że stał się ofiarą rozboju, w wyniku którego z prowadzonego przez niego kiosku skradziono część asortymentu. Policjantom wystarczył zaledwie dzień, na udowodnienie, że żadnego rozboju nie było, a rzekomy pokrzywdzony złożył fałszywe zawiadomienie o przestępstwie, które nigdy nie miało miejsca. Teraz mężczyźnie i jego wspólnikowi grożą 3 lata więzienia.
W ubiegły poniedziałek, tuż przed godziną 6.00 rano, policjanci zostali wezwani przez ajenta jednego z kiosków, mieszczących się na Pradze Północ, który twierdził, że dosłownie chwilę wcześniej został napadnięty przez nieznanych mu mężczyzn. Jak oświadczył zgłaszający, napastnicy podeszli do niego, kiedy ten otwierał drzwi wejściowe do kiosku, zaczęli go szarpać i zmusili do wyłączenia alarmu. Jeden z napastników przytrzymywał pokrzywdzonego, w tym czasie jego towarzysz przeszukiwał pomieszczenie z którego ukradł kartony z papierosami oraz bilety MZA. Po chwili sprawcy uciekli ze skradzionymi przedmiotami.
Po przyjęciu zawiadomienia materiały tej sprawy trafiły do policjantów sekcji kryminalnej. Ci przeanalizowali zeznania pokrzywdzonego i od razu dostrzegli tam wiele nieścisłości i niejasności. Funkcjonariusze postanowili przyjrzeć się bliżej całej sprawie i sprawdzić, czy przypadkiem zawiadamiający nie kłamie i nie zmyślił całej tej historii. Kryminalni krok po kroku weryfikowali treść zawiadomienia. Już w dniu zgłoszenia północnoprascy policjanci zgromadzili dowody świadczące o tym, że tego rozboju nigdy nie było.
Dalej sprawa potoczyła się już w zasadzie błyskawicznie. 20-letni Mateusz W. wraz ze swoim 24-letnim bratem - Kamilem P., który pomógł mu zaaranżować napad rabunkowy, zostali zatrzymani. Zgłaszający nie sądził, że kryminalni doszukają się kłamstwa w jego zawiadomieniu. Kiedy mężczyźni wiedzieli, że nie mają już wyjścia i wszystko jest jasne, przyznali się do winy i opowiedzieli faktyczny przebieg zdarzenia. Okazało się, że Mateusz W. posunął się do złożenia zawiadomienia o przestępstwie, które nie miało miejsca i zeznania nieprawdy z uwagi na to, że nie potrafił wytłumaczyć się z braków w asortymencie kiosku. Wydawało mu się, że kiedy wspólnie z bratem upozoruje napad, rozwiąże to jego kłopoty. Widać jak bardzo się mylił. W trakcie dalszych czynności funkcjinariusze odzyskali skradzione papierosy o wartości ponad 900 złotych oraz bilety komunikacyjne na łączną kwotę prawie 2000 złotych.
Obaj mężczyźni staną przed sądem i odpowiedzą za popełnione czyny.
po